darmowa dostawa od 199zł
Rymanów. Dla większości osób jest to miasteczko anonimowe, nieznane w Polsce. Opowiemy Wam o naszej najbliższej okolicy, o miejscach, w których spędzamy czas, relaksujemy się i „ładujemy akumulatory”. Być może będziemy inspiracją do przyjazdu w nasze piękne strony...
Jedziemy do Iwonicza Zdroju – jednej z najstarszych w Polsce miejscowości uzdrowiskowych, położonej zaledwie 10km od siedziby Jasiowej Piwniczki. Pierwsze wzmianki o istnieniu tutaj wód mineralnych pochodzą z początków XV w. Od centrum – malowniczego ryneczku – wędrujemy do tężni solankowych, skąd wchodzimy do bukowo-jodłowego lasu, w kierunku źródełka Bełkotki. Jest to tzw. Historyczna Ścieżka Edukacyjna Iwonickich Zdrojów. Nie jest to szlak wymagający, do źródełka to zaledwie kilometr, w sam raz na niedzielny spacer z rodziną.
Z dna źródełka wydobywa się gaz ziemny, któremu towarzyszy charakterystyczny dźwięk i „bełkotanie” wody, stąd też wzięła się nazwa tego pomnika przyrody. Przy źródełku znajduje się wiata z ławeczkami, na których można wypocząć i złapać oddech przed dalszą wędrówką oraz poczytać wiersz Wincentego Pola, który pięknie opisał to miejsce.
Ścieżka w górę prowadzi szlakiem do góry Przedziwnej i Żabiej, my jednak schodzimy w dół do amfiteatru, skąd udamy się ścieżką przyrodniczą na Przymiarki (626m). Najpierw krótki spacer przez las, z którego wychodzimy na polany. Tam czeka nas fantastyczna panorama Pogórza Dynowskiego, Strzyżowskiego i Bieszczadów. Bliżej zobaczymy pasma Beskidu Niskiego, w tym naszą ukochaną Cergową, na którą pójdziemy za moment. Żaden opis nie odda niesamowitego klimatu i spokoju, jakim napełnia człowieka ten widok. Wiosną budząca się do życia przyroda; latem, w pełnym słońcu rozpościerające się w oddali pola zbóż i rzepaku; jesienią paleta barw wśród liści otaczających lasów; zimą zaś spokój, harmonia i wszechogarniająca biel śniegu. U na zwykło się mówić: „Przymiarki – bliżej raju” i nie ma w tym ani grama przesady. Kto przyjdzie tutaj raz, ten już sercem na Przymiarkach zostaje.
fot. Łukasz Michta
Mniej wytrwali mogą wrócić do Rymanowa i zatrzymać się w klimatycznym hotelu Jaś Wędrowniczek lub zjeść obiad w naszej restauracji. Dla wprawionych wędrowców przygoda dopiero się rozpoczyna!
Cergowa (716m) – zalesiony szczyt na południowy wschód od Dukli. My naszą wędrówkę rozpoczęliśmy właśnie w tej miejscowości. Należy uważać, udając się tam wczesną wiosną. Kiedy na dole już dawno zapomnieliśmy o lepieniu bałwana, na górze zima nie ustępuje i bywa ślisko. Do kapliczki jest to spokojny spacer wśród drzew, później jednak czeka nas spory wysiłek i strome podejście. Naszym zdaniem góra Cergowa pozostaje wciąż niedoceniona, nie jest to wysoki szczyt, ale swą „mocą” nie ustępuje bieszczadzkim szlakom. Po pokonaniu przewyższenia i pierwszej zadyszce, czeka nas długie, łagodne podejście, prowadzące wprost na wieżę widokową. W kwietniu i maju wśród drzew rozpościerają się pachnące polany naszego przysmaku – czosnku niedźwiedziego, zimą zaś, widoki przywodzą na myśl śnieżną krainę Narnię. Po około godzinnej wędrówce nasz trud jest wynagrodzony. Dobudowana w 2020 roku kondygnacja na wieży widokowej, daje wspaniałe widoki. Z ok 22 metrów możemy podziwiać krajobrazy rozciągające się ponad koronami drzew, a przy odrobinie szczęścia wypatrzymy też Tatry.
Jeśli zostało Wam trochę sił, możemy pojechać dalej, w kierunku Jaślisk. Wszystkim kinomaniakom ta miejscowość jest zapewne dobrze znana. To tutaj kręcono filmy „Boże Ciało” czy „Wino truskawkowe”. Z Jasiowej Piwniczki to zaledwie 19km. Nieco dalej zostawiamy auto i zaczynamy wędrówkę. Pierwszy raz Górę Polańską (737m) zdobyliśmy zimą i było to nie lada wyzwanie. Po drodze mijamy Polany Surowicze, nieistniejącą już wieś zamieszkałą niegdyś przez Łemków. Do dzisiaj zachowała się dzwonnica i pozostałości przycerkiewnego cmentarza. Najlepiej Górę Polańską opisuje tekst piosenki zespołu Dom o zielonych progach: „Jeszcze chwila jeszcze dwie/ I znów stanę u stóp raju/ Przed Polańską gdzie we mgle/ Gniade konie skubią trawę”.
Szlaki Beskidu Niskiego nie są dla każdego. Nie ma tu gwaru i radosnych pozdrowień mijanych osób. Jeśli wybierzemy się poza sezonem, prędzej spotkamy dzikie zwierzę niż człowieka. W większości są to również szczyty zalesione, niewidokowe. My jednak kochamy nasz Beskid Niski: za jego dzikość, tajemniczość i wciąż nieprzetarte szlaki.
W kolejnym wpisie o Beskidzie Niskim opowiemy Wam o innych miejscach, które warto odwiedzić przyjeżdżając w okolice Jasiowej Piwniczki.
Dziękujemy Panu Łukaszowi Michcie za uprzejmość i możliwość wykorzystania zdjęcia na naszym blogu.
Pozostałe zdjęcia pochodzą z prywatnych albumów pracowników Jasiowej Piwniczki.